Nasz maluch dorasta, nawiązuje pierwsze przyjaźnie, coraz więcej rzeczy go pochłania i fascynuje. Tym samym staje się coraz bardziej niezależny. Czy to już czas na pierwszy, samodzielny wyjazd? Obóz, kolonie, wycieczka – jak przygotować dziecko, żeby je nie zniechęcić, ale też zapoznać z trudnościami, jakie niesie ze sobą wyjazd?
Pierwszy, samodzielny wyjazd
Ty, rodzicu znasz swoje dziecko najlepiej. Dlatego nie ulegaj presji otoczenia. Jeśli wiesz, że Twój siedmiolatek dobrze zniesie te kilka dni sam poza domem, do tego rwie się do wyjazdu – to super, prawdopodobnie jest gotowy na pierwszy, samodzielny wyjazd. Jeżeli natomiast Twój 10-latek jest lękliwy, ciężko znosi rozstania z Tobą i najzwyczajniej boi się jechać – nie namawiaj. Wyjazd ten, nie przyniesie mu żadnych przyjemności. A przecież o to właśnie chodzi, o dobrą zabawę, fajne doświadczenia i miłe wspomnienia.
Odpowiedni wiek…
szczerze… nie ma takiego. Czasami 7-latek będzie już gotowy, a czasami dla 12-latka będzie to zbyt intensywne doświadczenie. Nie ma tu reguły, bo nie o wiek dziecka chodzi, ale jego dojrzałość emocjonalną, społeczną, doświadczenia, a także charakter i osobowość. Każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i pragnienia. Jedno jest przebojowe, lubi być w centrum uwagi, szybko odnajduje się w nowych sytuacjach, drugie jest spokojne, nieśmiałe, a trzecie może być połączeniem pierwszego i drugiego. Dlatego obserwuj i rozmawiaj. Pytaj, czy chciałby pojechać i zwracaj uwagę na jego reakcję. Jeśli jest zaciekawione, dopytuje, chce się dowiedzieć jak najwięcej o Twojej propozycji – drąż temat dalej. Jeżeli zaś, reaguje lękiem i stanowczym „nie” – przeczekaj i zaproponuj za rok. Ty znasz swoje dziecko najlepiej, wiesz, z czym sobie radzi, a z czym jeszcze nie. Wiesz, co może sprawić mu trudność, a w jakich sytuacjach poczuje się jak przysłowiowa „ryba w wodzie”. Jeżeli zatem widzisz, że Twoja latorośl chce przeżyć swój pierwszy, samodzielny wyjazd, jest pozytywnie nastawiona, pełna ekscytacji i ciekawości, a jednocześnie wiesz, że prawdopodobnie da sobie radę, to może warto spróbować?
Nie hamuj, lecz motywuj
Często zdarza się, że to my – rodzice nie jesteśmy gotowi na samodzielny wypad dziecka. To normalne, że się martwimy, mamy obawy lub po prostu nie jesteśmy pewni, czy ten wyjazd jest odpowiedni dla naszej pociechy. W końcu to my jesteśmy dorośli i to my musimy przewidywać i być odpowiedzialni. Jednakże, może warto zaufać młodemu człowiekowi? Jeśli masz z tym problem, chcesz nadmiernie kontrolować swoje dziecko i mieć je zawsze przy sobie, to możliwe, że masz problem z nadopiekuńczością. Dokładniej na ten temat możesz przeczytać w artykule Nadopiekuńczość rodzica – czy miłość może krzywdzić?.
Jeśli więc, nasz potomek chce wyjechać na obóz, kolonie to warto rozważyć ten pomysł. Jeżeli tylko sytuacja finansowa nam na to pozwala, nie hamujmy pragnień naszych dzieci. Nie wmawiajmy im, że sobie nie poradzą, że nie są jeszcze gotowi. Wręcz przeciwnie, opowiedzmy co może się zdarzyć, z czym będzie musiało się zmierzyć, kładąc naciski na fakt, że „da radę”.
Z kim? Gdzie? Na ile?
Może na początek (bo jest to przecież pierwszy, samodzielny wyjazd) postarajmy się żeby był dla dziecka atrakcyjny pod wieloma względami. Może wybierzmy obóz, kolonie na które jedzie jego kolega lub koleżanka? Albo specjalnie zaaranżujmy im wspólny wyjazd. Razem zawsze raźniej, a dziecko będzie czuło się pewniej, jeśli będzie miało przy sobie kogoś znajomego. Dodatkowo można zorganizować wspólne zakupy przed podróżą czy też wspólne pakowanie bagaży. Dzieci się ucieszą i pełne ekscytacji będą oczekiwały na nową przygodę. Bez wątpienia przyjaciel, z którym można porozmawiać, śmiać się, a kiedy wymaga tego sytuacja, podzielić się swoimi lękami i obawami to doskonały kompan w pierwszych krokach ku samodzielności.
w góry, nad morze, a może obóz…
Warto wziąć pod uwagę to, co lubi dziecko. Jeśli chętnie spaceruje, odpoczywa na łonie natury to proponuję wyjazd w góry lub biwak w lesie. Jeśli natomiast woli leniuchować, wygrzewać się na słońcu, robić zamki z piasku, to lepsze będą dla niego „wodne” klimaty. Dobrą alternatywą są również obozy, kilkudniowe wycieczki, związane z aktywnością dziecka. Jeśli więc, Twój syn czy córka chodzą na zajęcia z tańca, karate, judo, piłki nożnej itp. to jest to świetna okazja na pierwszy, samodzielny wyjazd. Nie dość, że będzie on związany z tym co lubi dziecko, to najprawdopodobniej pojadą też osoby, które zna. Co więcej, jest duża szansa na znajomą kadrę, gdyż najczęściej są to trenerzy, z którymi dziecko spotyka się na zajęciach. Daje to komfort nie tylko dziecku, ale również i rodzicom. Mały obozowicz czuje się bezpiecznie, bo chociaż jest bez rodziców, to ma przy sobie osoby, które zna i którym ufa. Rodzic zaś, powierza swojego Skarba osobom, z którymi jest w codziennym kontakcie.
tydzień, dwa, a może dłużej…
To także zależy od dziecka i jego wcześniejszych doświadczeń. Jeżeli jest to pierwszy obóz czy kolonie, ale dziecko ma za sobą już samodzielny wypad np. do ukochanej babci czy cioci to możemy zaryzykować. Jednak wyjazd ten, nie powinien być dłuższy niż 10 – 14 dni. Nie ma się co oszukiwać, ale wakacje u rodziny, to jednak nie to samo, co podróż z nieznajomymi do obcego miejsca.
Jeżeli natomiast, jest to pierwsza wyprawa malucha bez rodziców to polecałabym krótsze wycieczki. Już nawet trzydniowe lub pięciodniowe będą wystarczającą próbą samodzielności. Są one na tyle krótkie, że dziecko nie zdąży mocno zatęsknić i się nie zniechęci do dalszych wojaży, ale na tyle długie, że poczuje konsekwencje rozłąki, sprawdzi siebie i swoje możliwości.
Pierwszy, samodzielny wyjazd – jak przygotować dziecko, a jednocześnie go nie zniechęcić?
Samodzielny wyjazd (szczególnie pierwszy) wiąże się często ze stresem i obawami, a jednocześnie z ciekawością i chęcią przeżycia czegoś fajnego. To w dużej mierze od nas – rodziców zależy, jak przygotujemy obozowicza na ten wyjątkowy czas.
zacznij od rozmowy…
Rozmowa to najlepsze, co możemy dać dziecku. Jednak, musi być to szczera pogawędka bez zatajania prawdy. Najlepiej kierować się tu swoimi doświadczeniami. Opowiedzieć dziecku o swoich pierwszych samodzielnych wyjazdach. O tym, co było dla nas trudne i jak sobie z tym poradziliśmy. O tym, że będzie musiało się trochę postarać i czasami może mieć zły dzień. Opisać jak wygląda taki wyjazd, że jest podział na grupy, że trzeba rano wstawać, samemu wybrać sobie ubrania i dbać o swoje rzeczy.
Najważniejsze jest nie okłamywać, żeby dziecko już na samym początku się nie rozczarowało. Nie mówmy osobie, która jedzie w góry, że nie będzie musiała dużo chodzić i, że zawsze będzie super wypoczęta. Albo młodemu harcerzowi, że nie będzie musiał stać na warcie czy chodzić po lesie, bo boi się pająków. Nie mamy na to wpływu, bo nas tam nie będzie. Ale możemy wspólnie prześledzić w Internecie trasę wycieczki, pokazać miejsce, w którym będzie nocleg. Zwrócić uwagę na rzeczy, które będą atrakcyjne i przemycić informację o tych, mniej fajnych. Podkreślając, że na pewno sobie poradzi.
mów prawdę…
w każdej kwestii. Nie mów, że nie będzie tęsknił czy że nawet nie zauważy Twojej nieobecności. Każdy, kto wyjechał chociaż raz bez rodziców, wie, że tęsknota za domem to naturalne zjawisko. Ale nie budźmy też w dziecku lęku, ciągłymi rozmowami: A, co będzie jak zatęskni? Od razu przedstawmy prawdę. Powiedzmy, że najtrudniejsze będą pierwsze dni, bo wtedy tęskni się najbardziej. Obóz, kolonie dopiero się rozkręcają, a uczestnicy jeszcze się dobrze nie znają. Jeszcze nie wiedzą, co ich czeka i z czym będą musieli się zmierzyć. Jednocześnie utwierdźmy dziecko, że mimo wszystko będziemy dla niego dostępni. Umówmy się na codzienny, wieczorny telefon lub SMS-owe pogaduchy. Czasami lepiej napisać, gdyż rozmowa może rozczulić malucha i wywołać w nim burzę emocji. Niech to będzie nasz rytuał w tych dniach rozłąki.
Nie obiecuj też, że zawsze będzie fajnie, bo nie jest to możliwe. Na wyjeździe oprócz naszego Skarba, będą jeszcze inne dzieci. Każdy z nich ma swoje ulubione zajęcia oraz te, których nie lubi. Plan dnia układany jest dla wszystkich, dlatego może zdarzyć się, że dziecko będzie musiało zrobić coś wbrew sobie. Na przykład wstać rano, iść na długą wędrówkę, kiedy nie będzie miało na to ochoty, wykonać ciężki trening czy też zjeść obiad, którego nie lubi. Czasami będzie zmęczone, niewyspane, a nawet znudzone. I nie jest to nic złego. Trzeba tylko wytłumaczyć młodemu, że takie sytuacje mogą mieć miejsce, podobnie jak w domu i, że należy je dzielnie przetrzymać. Zapewnić, że w chwilach słabości, zawsze może liczyć na nasze wsparcie. Przed wyjazdem, a nawet w jego trakcie starajmy się podbudować dziecko. Przekazać mu, że taki wyjazd, mimo małych niedogodności to dalej cudowny czas, z którego trzeba korzystać.
zbuduj zaufanie do kadry…
Im dłużysz wyjazd, tym większe prawdopodobieństwo konfliktów. Zakwaterowanie uczestników jest niezwykle ważne i zazwyczaj opiekunowie dbają o to, aby dzieci w jednym pokoju były w podobnym wieku, tej samej płci i należały do jednej grupy. Zdarza się jednak, że mimo tych wszystkich starań, nie są dobrane charakterologicznie. I wtedy mogą pojawić się problemy. Dlatego ważne jest, żeby już przed wyjazdem uświadamiać swoją pociechę, że opiekun grupy, jest tą osobą do której zawsze powinien zwrócić się o pomoc. Powinniśmy uczulić, że wychowawca jest właśnie po to, aby sprawować nad nimi piecze i służyć pomocą. W końcu to on jest na pierwszej linii frontu i to on pierwszy ma możliwość odpowiedniej reakcji, my z racji, że jesteśmy daleko, nie zareagujemy tak szybko jak on.
podkreślaj korzyści…
Mów dziecku o pozytywach wyjazdu, że pozna nowych przyjaciół, zobaczy fajne miejsca, doświadczy nowych wrażeń. Opowiadaj o swoich wspomnieniach z wycieczek, przyjaźniach, które przetrwały, swobodzie, którą można się cieszyć poza domem. Podkreślaj walory dziecka i jego samodzielność, np. „fajnie, że umiesz zasłać łózko, to na pewno przyda Ci się na koloniach” albo „super, że dbasz o swoje rzeczy i umiesz być odpowiedzialna, świetnie sobie poradzisz beze mnie”. Dziecko, które wie, że jest dostrzegane i robi coś dobrze, nie będzie bało się podjąć nowych wyzwań, będzie otwarte i ufne. Będzie mierzyło się ze swoimi słabościami, a jednocześnie cieszyło z sukcesów. Któż z nas nie lubi być chwalony i uznawany za „mistrza” w jakiejś dziedzinie? Tak samo i dziecko – chce czuć się ważne i zauważone.
Plecak, torba czy walizka – jak spakować dziecko na pierwszy, samodzielny wyjazd
Plecak, torba czy walizka? To jest odwieczny dylemat rodziców. Co lepsze? To zależy od siły i możliwości dziecka, a także od rodzaju wyjazdu. Jeśli nasza latorośl wyjeżdża na kolonie do schroniska czy jakiegoś hotelu to wygodna będzie walizka lub torba na kółkach. Nie dość, że więcej pomieści, to jeszcze nie trzeba jej nosić, a wszystkie rzeczy będą ładnie uporządkowane. Jeśli natomiast jest to obóz i dziecko będzie musiało przejść kawałek drogi z bagażem, to lepszy będzie plecak. Oczywiście musi być dobrany do wzrostu dziecka, posiadać odpowiednią nośność, pas piersiowy i biodrowy, aby nie obciążać małego kręgosłupa. Nie ma co oszukiwać, torba i walizka pomieszczą więcej, ale czy dziecko je uradzi? I to jest kluczowa zasada pakowania: dziecko musi być wstanie samodzielnie przenieść bagaż ze środka transportu do miejsca zakwaterowania.
wspólne pakowanie…
Boisz się, że dziecko nie znajdzie swoich rzeczy? Nie będzie umiało spakować się na powrót? Na to również jest rozwiązanie, spakujcie bagaż razem. W ten sposób wycieczkowicz będzie wiedział co ma w torbie i gdzie szukać potrzebnych rzeczy. Przy okazji mów co robisz i dlaczego, np. „kładę Ci buty na dnie plecaka, bo zawsze to, co ciężkie pakujemy na dno”, czy też „legitymacje i kosmetyczkę spakuj do bocznej kieszonki, żebyś zawsze miał je pod ręką”. Dziecko to zapamięta i łatwiej będzie mu się spakować na powrót. W ten sposób będzie uczestniczyło w przygotowaniach, a nie tylko się im przyglądało. Do tego będzie miało dużo frajdy i poczucie, że decyduje, co zabiera ze sobą. Pozwól obozowiczowi wziąć rzeczy, które lubi i które mu się podobają. Nawet jeśli nie są one w Twoim guście. To dziecko ma czuć się w nich dobrze. Ważne jest też, żeby nie pakować zbędnych rzeczy. Pamiętaj, że Twoja pociecha będzie musiała poradzić sobie z bagażem sama.
Przed rozpoczęciem pakowania, warto też zajrzeć do warunków uczestnictwa dziecka w wyjeździe lub na stronę organizatora. Tam zazwyczaj przygotowana jest lista niezbędnych rzeczy do wzięcia. Jest to ważne, szczególnie wtedy, gdy jest to obóz sportowy lub tematyczny, który wymaga spakowania specjalistycznego sprzętu.
Zatem koniecznie:
- ubrania i rzeczy na wyjazd kupuj razem z dzieckiem – będzie je znał i nie uzna je za „obciachowe”;
- spakujcie bagaż razem;
- spakujecie bieliznę i T-shirty na każdy dzień (można też dać jedną lub dwie więcej);
- spakuj dwie grubsze bluzy, spodnie, piżamę, krótkie spodenki, kurtkę przeciwdeszczową – wytłumacz, że jak jest chłodniej lepiej ubierać się na cebulkę;
- daj dziecku dwa małe i dwa duże ręczniki (wygodne są szybkoschnące);
- przygotuj małą apteczkę: plastry, krem do opalania, coś na ukąszenia;
- nie zapomnijcie o kosmetyczce – wakacje nie zwalniają z dbania o higienę (zamiast dużych opakowań polecam kupić podróżne, przydatne są też mokre chusteczki);
- spakuj legitymację, listę przyjmowanych leków;
- spakuj wygodne buty (nie nowe, żeby dziecko nie poobcierało sobie nóg) – buty pełne, sandały i plastikowe klapki;
- nie zapomnij o nakryciu głowy i stroju kąpielowym (przyda się nawet w górach);
- pozwól wziąć dziecku swoją ulubioną zabawkę, jeśli tego potrzebuje;
- daj pieniądze, ale nie za dużo i w małych nominałach;
- dając dziecku cenne rzeczy np. telefon komórkowy, tablet, zegarek przygotuj się, że mogą „zaginąć”;
- nie zapychaj bagażu rzeczami „na wszelki wypadek” – dziecko nie jedzie samo, kadra na pewno będzie umiała sobie poradzić z nietypowymi sytuacjami.
Pierwszy, samodzielny wyjazd dziecka jest testem nie tylko dla niego samego, ale też dla rodzica. Jest to sprawdzian z samodzielności, z tego co go nauczyliśmy i przekazaliśmy. Ważne, aby dziecko było nastawione pozytywnie i nie bało się nowych sytuacji. Z pewnością przed wyjazdem nie zabraknie też osób, które będą Was raczyć opowieściami o koloniach, które bardziej przypominały obozy przetrwania, niż miły wypoczynek. Warto jednak pamiętać, że mała dawka niewygody tylko zahartuje i wzmocni charakter Waszego dziecka, a wspomnienia z wyjazdu zostaną z nim na długo.
Z wykształcenia pedagog, prywatnie mama trójki dzieci. Uwielbiam czytać, jeździć na rowerze i poznawać nowych ludzi. Ciągle się uczę i szukam siebie. Piszę od dziecka, ale głównie „do szuflady”. Interesują mnie tematy związane z wychowaniem, z funkcjonowaniem w społeczeństwie, związane z codziennym życiem.
A10