
Czy da się zarabiać na obstawianiu zakładów?
Mnóstwo ludzi mających do czynienia z tzw. bukmacherką zadaje sobie to pytanie: czy da się regularnie i długoterminowo wygrywać u bukmachera? Najkrótsza odpowiedź brzmi: TAK. W moim przypadku to około 43 tysiące złotych na plusie w przeciągu 1,5 roku. Jednak w przeciwieństwie do tego, co mówią internetowi „guru” czy „eksperci” z TikToka, nie jest to takie proste i nie ma w tym żadnej magii czy genialnych typów, jest tylko nudna, szara… matematyka. Wszyscy, którzy twierdzą inaczej, roztaczając magiczną wizję wysokich wygranych bez wysiłku, zazwyczaj albo chcą przekierować was na stronę bukmachera przez swój link afiliacyjny (mają w tym interes, gdyż uzyskują prowizję za każdego nowego klienta), albo oferować wam płatny dostęp do „najlepszych typów, które gwarantują wysokie wygrane”. Zazwyczaj w tym przypadku pokazują screeny jakichś „imponująco” wyglądających kuponów z wygranymi, czy to pomijając te przegrane, czy zwyczajnie preparując je w programie graficznym, aby pokazać, że wygrana jest możliwa, oraz jest prosta – wystarczy dostać odpowiednie „typy”, najczęściej za jakąś opłatą 😉 Ja chcę zwalczyć te, co tu dużo mówić, durne przekonania, oraz pokazać inną metodę, która opiera się nie o wróżenie ze szklanej kuli albo ufanie oszustom, tylko o zwykłą statystykę.
Jak działa bukmacherka i dlaczego tak mało ludzi na niej zarabia?
W prostym założeniu, jeśli dwie osoby zakładają się ze sobą, mamy do czynienia z grą o sumie zerowej – ktoś musi stracić, aby ktoś mógł wygrać. Jednakże w przypadku bukmachera zakłady stają się grą o sumie ujemnej, bo dochodzi do tego zaniżony przez bukmachera kurs i wysokie podatki. Bukmacher musi zaniżać kurs, aby na tym zarabiać, oraz pokryć koszty marketingu, serwerów, obsługi klienta itd. Pieniądze te nie spadają z nieba – MUSZĄ POCHODZIĆ OD PRZEGRANYCH. Dlatego też zdecydowana większość hazardzistów traci pieniądze, lub kręci się w okolicach zera, raz bywając na małym plusie, a raz na małym minusie. Często też ci przegrani tracą dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych i są zachęcani przez bukmacherów do dalszej gry poprzez konta VIP oraz dodatkowe promocje, podczas gdy gracze regularnie wygrywający bywają blokowani przez bukmachera, który na nich traci. Stąd też populacja graczy przegrywających jest utrzymywana i pielęgnowana, a wygrywających – zwalczana. Pieniądze pochodzące od przegrywających graczy dzielone są pomiędzy państwo w formie podatków, zysk bukmachera, oraz nieliczny procent wygrywających graczy. Statystyki pokazują, że regularnie wygrywających graczy jest tylko około 2-8%. Kolejne 40% oscyluje wokół zera, a cała reszta graczy regularnie traci pieniądze, de facto płacąc za rozrywkę którą oferuje im bukmacher. A przy okazji sponsorując innym wygrane 🙂 Warto tutaj zaznaczyć, że te 40% ludzi oscylujących wokół zera to zazwyczaj gracze okazyjni, którzy nie grają regularnie. Im dłużej gra się bez skutecznej strategii, tym większa szansa na to, że prędzej czy później noga się „powinie”, nawet pomimo początkowego szczęścia. Badania wskazują, że w długim terminie pieniądze traci ponad 90% graczy.
Co Ty możesz wiedzieć o bukmacherce? Jakie masz doświadczenie?
Szczerze mówiąc, niewiele 🙂 Ale właśnie dlatego uważam, że to co mam do powiedzenia jest warte przeczytania, gdyż odnosi się do zwykłej matematyki, a nie „wiedzy tajemnej”, którą rzekomo oferują płatni typerzy. A moje doświadczenie wynosi w momencie pisania tego artykułu około 2 lata regularnej, niemalże codziennej gry. I jej wynikami chciałbym się podzielić.
Jak to się zaczęło?
Zaczęło się… normalnie. Pomimo iż podświadomie wiedziałem, że bukmacherka to uzależniająca rozrywka dla przegrywów, na której traci się pieniądze (sorki, statystyki są nieubłagane 😉 90-95% ludzi nie zarabia na bukmacherce), zobaczyłem w necie reklamę, w której za założenie konta i wykonanie kilku czynności można było dostać niezłe bonusy – jakieś bonusy od wpłaty depozytu, za zainstalowanie apki, obstawienie meczu itp. Promocje akurat były niezłe, bo zbliżały się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2022, czyli jeden z lepszych okresów zarówno dla bukmacherów, jak i łowców promocji 🙂 Po krótkim researchu najbardziej atrakcyjna wydawała się oferta Superbet. Obliczyłem, że nawet gdybym miał pecha, to dzięki tym wszystkim bonusom nie wyjdę na tym tak źle, a grając u innego bukmachera zakłady przeciwne dla „zabezpieczenia”, można wyjść na malutki plusik bez żadnego ryzyka. A ja jakieś tam ryzyko podejmowałem, aby ugrać więcej, bo w końcu nie chodziło mi wtedy tylko o nędzne 50-100 zł zarobku, ale też trochę emocji. Udało się, i po pierwszych kilku tygodniach byłem na malutkim plusie, około 200 zł, zwyczajnie obstawiając wyniki Mistrzostw Świata. Lecz wiedząc, że początkowe bonusy zostały wykorzystane, a matematyka działa nieubłaganie na korzyść bukmachera w długim okresie, zacząłem się zastanawiać, czy jest na to jakiś sposób. No i był 🙂 Pomimo, iż nigdy nie traktowałem tego w żaden sposób jako źródło zarobku, z czystej ciekawości policzyłem w excelu swoje wyniki finansowe za okres około 1,5 roku od rozpoczęcia gry. Wtedy też miał powstać ten artykuł, ale nie chciało mi się go pisać xD W końcu się zmotywowałem, więc publikuję te informacje z półrocznym poślizgiem 🙂 EDIT: poślizg wyniósł 8 miesięcy 🙂
Moje wyniki finansowe
W ciągu 1,5 roku założyłem 5 kont u różnych bukmacherów, najpierw wykorzystując maksymalnie wszystkie możliwe początkowe promocje, a później biorąc udział tylko w tych, które były moim zdaniem opłacalne, albo aktualnie mi się nudziło xD W okolicach lipca-sierpnia 2024 poprosiłem wszystkich operatorów o dokładne rozliczenia w formie excela, w których mógłbym podsumować sumę wpłat i wypłat. Odejmując od sumy wypłat sumę wpłat można było w łatwy sposób uzyskać wynik finansowy 🙂 Później zweryfikowałem jeszcze te wyniki, poprzez sprawdzenie wszystkich przelewów wychodzących i przychodzących na koncie bankowym, żeby sprawdzić, czy się gdzieś nie pieprznąłem w obliczeniach(i nie pieprznąłem 🙂 ). Oto one:
Bukmacher 1
Suma wypłat: 70 002,00 zł
Suma wpłat: -49 271,40 zł
ZYSK: 20 730,60 zł
Bukmacher 2
Suma wypłat: 89 013,00 zł
Suma wpłat: -72 965,00 zł
ZYSK: 16 048,00 zł
Bukmacher 3
Suma wypłat: 3075,20 zł
Suma wpłat: -3677,97 zł
STRATA: 502,77 zł
Bukmacher 4
Suma wypłat: 8889,27 zł
Suma wpłat: -4258,89 zł
ZYSK: 4630,38 zł
Bukmacher 5
Suma wypłat: 9720,81 zł
Suma wpłat: -6824,19 zł
ZYSK: 2896,62 zł
Zawód: typer – Czy można zawodowo zarabiać na bukmacherce?
Jak widać, w moim przypadku nie jest ani źle, ani wybitnie dobrze. Jeszcze ciekawiej robi się po przeliczeniu poświęconych na to godzin. Zakładając, że codziennie obstawiałem zakłady przez 2 godziny dziennie, dałoby to około 800 godzin. Dzieląc „zarobioną” kwotę przez liczbę poświęconych godzin, wychodzi… niecałe 55 zł netto za godzinę, czyli TYLE SAMO, CO W PRZECIĘTNIE PŁATNEJ PRACY. A do tego zarobki są limitowane ilością promocji (najopłacalniej grać tak, aby je w pełni wykorzystać) i nadal wymagają trochę szczęścia, aby wyjść na plus. A zwiększenie poświęconego czasu do 8 godzin dziennie wcale nie gwarantowałoby istotnego zwiększenia szans – w końcu sport jest nieprzewidywalny 😉 Dlatego też, jak kuszące nie byłoby obstawianie zakładów w celu zarobkowym, więcej, łatwiej, a przede wszystkim PEWNIEJ, da się zarobić w normalnej pracy, więc zamiast skupiać się na bukmacherce, lepiej zrobić sobie kurs na programistę lub spawacza.
O ile traktowanie obstawiania zakładów jako „etat” jest moim zdaniem głupotą, o tyle nie ma żadnego problemu w traktowaniu jej jako źródło dodatkowego zarobku – tak długo, jeśli mamy finanse pod kontrolą, a najlepiej jesteśmy na plus. Frajda z obstawiania i wygrywania jest tu tylko przyjemnym dodatkiem, przede wszystkim ma być to chłodna kalkulacja. Jak więc grać, aby być na plus na bukmacherce?
Jak wygrywać z bukmacherem?
Aby móc legalnie wygrywać z bukmacherem, moim zdaniem trzeba pokonać go… jego własną bronią – statystyką i matematyką. Oczywistym jest, że hazard nie jest grą o sumie zerowej. Opiera się na tym, że statystycznie mamy przegrać więcej, niż wygramy – na prostym przykładzie: w ruletce mamy pola czarne i czerwone, oraz liczby, na które można stawiać. Lecz jest również zero, w przypadku którego wygrywa jedynie kasyno. Więc np. stawiając czy to na czarne, czy na czerwone, wygrać możemy jedynie 2 razy tyle, co postawiliśmy, ale szansę na to mamy mniejszą niż 50%, czyli 1 do 2. Zatem w nieskończenie długiej grze, absolutnie gwarantowane jest, że przegramy wszystko co mamy, niezależnie od tego, jakie mielibyśmy szczęście. Podobnie w przypadku bukmacherki: jeśli walczy przeciwko sobie dwóch, teoretycznie równych przeciwników, kurs na nich nie wynosi 2.00, tylko zazwyczaj 1.90. Co to oznacza?
Przede wszystkim to, że tak naprawdę nie gramy przeciwko bukmacherowi. Gramy przeciwko innym graczom. Bukmacher tak naprawdę jest jedynie tylko pośrednikiem, którego w ogóle nie obchodzi kto wygra, bo on pobiera niewielką, ale zawsze, prowizję, obracając pieniędzmi pobranymi od grających. W ogólnej zasadzie: BUKMACHER WYGRYWA ZAWSZE. Zatem Twoja wygrana pochodzi zazwyczaj z pieniędzy przegranych przez kogoś innego, pomniejszonych o prowizję dla bukmachera.
PRZYKŁAD 1: Ty stawiasz stówkę na zawodnika A, ktoś inny stawia stówkę na zawodnika B, na których kurs jest identyczny i wynosi 1.90. Wygrywa zawodnik A – Ty wygrywasz 100*1.90=190 zł, ktoś traci 100 zł, a bukmacherowi, po zapłaceniu twojej wygranej, zostaje 10 zł. A raczej Ty byś tyle wygrywał, a bukmacherowi tyle by zostawało, gdyby nie… podatek 🙂 W istocie, np. w Polsce, stawiając 100 zł, stawiasz tylko 88 zł, bo 12%, czyli 12 złotych, od razu zabierane jest w formie podatku, a przez kurs zostaje pomnożona jedynie pozostała kwota. Niektórzy bukmacherzy opisują to jako współczynnik 0.88, a inni po prostu nazywają to podatkiem 12%. A jeszcze smutniej jest, gdy w powyższym przypadku postawisz jednorazowo np. 2000 zł, bo dochodzi… KOLEJNY PODATEK!
W wielu krajach, aby grać legalnie u bukmachera, należy zapłacić podatek (który pobierany jest od razu przez bukmachera i przez niego przekazywany do państwa). W Polsce wynosi on 12% dla wygranych do 2280 zł (już po opodatkowaniu) oraz kolejne 10% od wygranych powyżej 2280 zł. I jest to jedna z najważniejszych informacji, które odróżniają graczy od hazardzistów. Dlaczego? Już tłumaczę.
PRZYKŁAD 2: Załóżmy sytuację jak w przykładzie 1, z tym że obaj postawiliście nie po 100, a po 2000 zł. W tym przypadku Twoja wygrana nie wynosi 3800 zł, ani nawet nie 2000*1,9*0,88=3344 zł a tylko (2000*1,9*0,88)*0,90=3009,6 zł, gdyż przekroczyła 2280 zł i zostało pobrane dodatkowe 10% podatku. Gdybyś postawił 2 razy po 1000 zł, wygrałbyś 2×1672, czyli 3344 zł, czyli nie przekroczył kwoty 2280 zł i nie płacił dodatkowego podatku. Dodatkowe 334 zł zostaje w kieszeni, tylko dlatego że zagrałeś 2 kupony po 1000 zł zamiast jednego za 2000 zł. To właśnie odróżnia graczy od hazardzistów 🙂 Nie są debilami, którzy oddają państwu więcej, niż jest to wymagane przez prawo.

NIE BĄDŹ HAZARDZISTĄ

PRZYKŁAD 3: Załóżmy, że udaje nam się idealnie przewidzieć wszystkie zdarzenia na kuponie i wygrywamy sporą sumę: z postawionych 10 zł robimy 11 tysięcy. Typowi hazardziści, robiący to głównie dla rozrywki, skupiają się tylko na tym, żeby wybrać odpowiednie ich zdaniem zdarzenia i obstawiają kupon za 10 zł. W efekcie ich wygrana wynosi ponad 2280 zł na jednym kuponie i muszą zapłacić od tego dodatkowe 10% podatku. Skoro obstawiając za 10 zł się z tym „godzą”, to tak naprawdę nie wierzą w to, że wygrają, albo nie obchodzi ich to, że koło nosa przechodzi im dodatkowe kilkanaście setek złotych, co jest absolutną głupotą. Z kolei „profesjonalny” gracz wie, że zamiast 10 zł lepiej postawić 5 kuponów po 2 złote. W przypadku wygranej, od każdego z nich płaci jedynie podatek 12%. Idąc w bardziej skrajne przypadki: bywa, że ktoś stawia „tasiemca” za np. 100 zł i wygrywa z tego np. imponujące 100 000 zł. No fajnie, brawa dla niego. Lecz gdyby postawił 50 takich samych kuponów po 2zł, wtedy wygrałby 110 tys. Dosłownie „zmarnował” dodatkowe 10 tys. złotych przez własne lenistwo, a pieniądze te przepadły na rzecz państwa, w formie zwiększonego podatku, tylko dlatego, że nie chciało mu się „zmniejszyć” wygranych poniżej progu 2280 zł, zwiększając za to ich liczbę. W przypadku „walki matematyką” takie marnotrawstwo jest niedopuszczalne.
Zadziwiające jest, że mnóstwo ludzi poświęca całe godziny i dni na analizowanie zdarzeń i tworzenie kuponów, a potem szkoda im kilku sekund na obstawienie większej liczby kuponów po mniejszych kwotach, nawet jeśli jest to szybkie i wygodne. STS, jako że nie ma w tym żadnego interesu, a wręcz woli, aby to gracze, a nie państwo zarabiali więcej, sam z siebie informuje o dodatkowym podatku, proponuje nawet podzielenie go na mniejsze kwoty, aby wejść pod próg 2280zł, ale z tego co widzę po publikowanych kuponach, przynajmniej połowa hazardzistów zupełnie to ignoruje. Całkowitym przypadkiem również około połowa graczy regularnie traci na bukmacherce… Wniosek jest prosty – typowi hazardziści to idioci przepalający pieniądze w zamian za rozrywkę.

No dobra, wiemy już, jak minimalizować bycie łupionym podatkami przez państwo, ale wciąż tracimy te 12% podatku na dzień dobry, a jeszcze dochodzi prowizja bukmachera, który tak ustawia kursy, aby zawsze na nich zyskiwał więcej, niż traci. Jak więc wyjść „na plus”? W tym z pomocą przychodzi nam… sam bukmacher! W jaki sposób? Rozdając bonusy i organizując promocje, aby przyciągać do siebie graczy. TO ONE POZWALAJĄ ZWIĘKSZYĆ SZANSE NA NASZĄ KORZYŚĆ W CAŁKOWICIE LEGALNY SPOSÓB.
Najczęstsze rodzaje bonusów i ich wpływ na zwiększanie szans
Najważniejszy bonus w bukmacherce!

Najważniejszym, bo potencjalnie najbardziej opłacalnym bonusem jest ten za stawianie wielu zakładów na jednym kuponie, tzw. tasiemiec lub zakład multi/ako (np. w Suberbet bonus ten nazywa się Superbonus, a w Betfan Ako booster). Jest on tym większy, im więcej zdarzeń o minimalnym wymaganym kursie znajdzie się na kuponie. Bonusy te oferują tylko wybrani bukmacherzy, ale właśnie dlatego najbardziej warto grać u nich. Taki bonus może wynosić nawet 100%-150% początkowej kwoty wygranej, dosłownie ją PODWAJAJĄC. Dzięki takiemu bonusowi jesteśmy w stanie zniwelować początkowe „straty” z tytułu podatku (12%) oraz obniżonego kursu u bukmachera (~5%). Już przy bonusie 20% matematyka gra na naszą korzyść, a im wyższy bonus, tym bardziej! Co więcej, nawet w przypadku zagrania mniejszej liczby zdarzeń na kuponie i tak jesteśmy na plus – chociażby względem bukmacherów, którzy takiego bonusu nie oferują – podatek pobierany jest tak czy siak, a nawet zwiększenie wygranej o 2, 5, czy 10% jest przyjemnym dodatkiem, który warto mieć na uwadze, gdyż w długoterminowej grze liczy się każdy procent, który działa na naszą korzyść. I zasadniczo wystarczy powiedzieć tylko tyle. Ten jeden bonus jest w stanie przeważyć szalę na naszą korzyść, jeśli tylko mamy odpowiednio dużo szczęścia lub umiejętności w obstawianiu trafionych typów, albo wystarczająco dużo cierpliwości – bo na dłuższą metę działa tu statystyka i matematyka – potencjalna wygrana jest wyższa, niż potencjalne ryzyko, w przeciwieństwie do przypadku, gdy tego bonusu nie ma, a na zakładach zarabia przede wszystkim państwo i bukmacher. Tak prezentują się przykładowe tabele bonusów w Superbet i Betfan. Warto tu zaznaczyć, że obecnie minimalny kurs zdarzenia w Superbet wynosi 1.35 z maksymalną premią 100%, a kiedyś wynosił 1.20 i premia wynosiła 150%, co obecnie istotnie utrudnia obstawianie zakładów (trzeba znaleźć odpowiednie zdarzenia, których jest mniej) i wygrywanie względem tego, co było wcześniej. A w Betfan zawsze było to trudne, i pomimo iż teraz daje o 5% więcej za tę samą liczbę zdarzeń niż Superbet, za to wymaga kursu min. 1.40.


Jakie są wady tego bonusu? Jest on PRACOCHŁONNY. Wymaga znalezienia i wybrania dużej liczby zdarzeń, które spełniają minimalny wymagany dla bonusu kurs, oraz są wystarczająco prawdopodobne, żeby się zdarzyć. W ten sposób obstawianie zakładów częściowo staje się pracą i chłodną kalkulacją, a przestaje być rozrywką. Ale to właśnie dzięki temu daje zarobić. Ludzie obstawiający zakłady dla rozrywki, czyli typowi hazardziści, są nastawieni na łatwy i szybki zarobek – liczą na cud, na łut szczęścia. Kilku bukmacherów dosłownie kojarzy swoją nazwę ze szczęściem, np. Fortuna, Fuksiarz, czy Traf. I właśnie ci hazardziści liczą na tego typu zdarzenia – na to że będzie sprzyjała im fortuna, będą fuksiarzami, czy zdarzy im się szczęśliwy traf. Podczas gdy w długim terminie, a zasadniczo już na samym początku, matematyka działa na ich niekorzyść.
Pozostałe bonusy
Zasadniczo pozostałe bonusy są tylko miłym dodatkiem do tego najważniejszego, ale, jak mówiłem, liczy się każda pomoc zwiększająca nasze szanse, więc skoro i tak chcemy obstawiać zakłady, dlaczego mamy nie być za to nagradzani? A przy okazji często bonusy te mają konkretne wymagania do spełnienia, przez które niemożliwe jest tworzenie tasiemców (np. musisz postawić kupon SOLO na konkretny mecz), dlatego możemy po prostu obstawić kupon bez zbytniego wysiłku.
Bonus od wpłaty/udziału w wydarzeniu
Bonus od wpłaty, jak sama nazwa wskazuje, otrzymujemy po wpłaceniu w okresie promocji określonej kwoty. Jeśli bonus wynosi np. 20% do 50zł, to musimy dokonać wpłaty za minimum 250 zł, aby w pełni go otrzymać. Niektóre bonusy od wpłaty pojawiają się sporadycznie, dlatego warto śledzić maile z newsletterami, a inne pojawiają się cyklicznie – np. w Superbet zazwyczaj bonus ten pojawia się co poniedziałek. Warunkiem uzyskania bonusu, który stanie się możliwą do wypłacenia „czystą gotówką”, jest obrót kwotą 3 razy większą niż otrzymywany bonus, zazwyczaj po kursie nie mniejszym niż 1.80, w ciągu 3 dni. Dokonując więc prostej matematyki, dzięki takiemu bonusowi, teoretycznie od razu jesteśmy na plus. Załóżmy, że aby zrobić wymagany obrót, czyli 150 zł, stawiamy 75 zł na zawodnika A, i 75zł na zawodnika B (zazwyczaj regulamin zabrania stawiania zakładów przeciwnych, ale to tylko prosty przykład), a obaj mają równe szanse i kurs 1,90. Z początkowej kwoty wpłaconej na konto zostaje nam 100 zł, a także, niezależnie od tego kto wygra, wygrywamy 75*1,9*0,88=125,40 zł. Dzięki spełnieniu warunków obrotu bonusem dostajemy 50 zł, więc nasze konto wynosi 275,40 zł. Wiadomo, że 25 zł uzyskane co tydzień jest śmiesznie niską kwotą, ale po pierwsze, chociaż jest się na plus, a nie na minus, a po drugie – można wybrać lepsze zakłady o wyższym kursie (np. tworzyć tasiemce i uzyskiwać dodatkowy bonus), lub łączyć je z innymi promocjami. A nawet grając zupełnie zwyczajnie – z tym bonusem zawsze zyskuje się więcej, niż grając bez niego, bo niezależnie od wyniku obstawianych zakładów, po obróceniu kwotą 150 zł dostajemy 50 zł 🙂
Przykład wykorzystania bonusu od wpłaty
Bonus przyznawany jest od godziny 00:00 do północy. Doładowujemy konto wymaganą kwotą za 250 zł o godzinie 23. Mamy 3 dni na obrót bonusem. Następnego dnia o godzinie 20 jest mecz z kolejnym bonusem, np. postaw zakład za 50 zł, to dostaniesz freebet 50 zł. Kolejnego znowu, i trzeciego dnia też (ważne, aby to zdarzenie zakończyło się, a kupon został rozliczony przed 23, czyli w ciągu 72 godzin od wpłaty). Po 3 dniach masz obrócone 150 zł, więc dostajesz darmowe 50 zł, a do tego otrzymujesz 3 freebety po 50zł. A to wszystko jako DODATEK do szansy wygranej na każdym z obstawionych kuponów. Po wykorzystaniu wszystkich bonusów możesz dokonać wypłaty, a potem czekać na kolejny bonus od wpłaty.
Freebet
Drugim najczęściej otrzymywanym bonusem jest freebet. Jego zasada jest taka, że za Freebety możesz obstawiać zakłady jak za gotówkę, tyle że od wygranej z freebetu odejmowana jest postawiona kwota freebetu. Np. jeśli stawiasz 20 zł po kursie 1.5, to stawiając zakład za gotówkę, wygrana wyniesie 26,40 zł, a jeśli stawiasz 20 zł we freebecie, wygrana wyniesie 26,40-20,00=6,40 zł. Jak widać, wygrana ta jest żenująco niska, dlatego freebetem najlepiej grać o wysokie wygrane, przy których odjęta początkowa kwota jest mała (o ile jest to możliwe, gdyż niektórzy bukmacherzy blokują takie rozwiązania), a do tego wykorzystać pierwszy, najważniejszy bonus, czyli ten od dużej liczby zdarzeń na kuponie. Stawiając kupon za freebet w wysokości minimalnej kwoty 2 zł, po kursie 550, oraz uzyskując np. bonus za „tasiemca” w wysokości 50%, możesz wygrać na każdym kuponie 1452,0 0zł, więc po odjęciu początkowej kwoty 2 zł zostanie Ci 1450 zł czystej gotówki. Stawiając 10 takich kuponów po 2 zł za freebet 20 zł możesz wygrać 14500 zł. Oczywiście znowu przypominam tu, że 10 kuponów po 2 zł pozwala uniknąć dodatkowego podatku 10%, a jeden kupon za 20zł nie.
Koła fortuny i inne
Oprócz tych bonusów, u różnych bukmacherów są dostępne inne promocje, np. raz dziennie można zakręcić kołem fortuny, aby dostać jakiś bonus, albo organizowane są konkursy na facebooku, w których można wygrać bonus. Są to jednak absolutne dodatki, i jeśli wymagają więcej niż 20 sekund dziennie, można je zignorować.
Scamerzy i guru od typowania – kto tu jest głupi? Oni, czy ci co im wierzą?

Teraz przyjrzyjmy się typowym reklamom płatnych typów lub grup facebook/telegram. Po pierwsze, publikowana jest ona na grupie zupełnie nie związanej z zakładami. Po drugie, publikowana przez fejkowe konto. Po trzecie, kupon może być spreparowany w programie graficznym. I najprawdopodobniej jest, bo nie zgadza się kwota wygranej, pomniejszonej o podatek 12% a potem 10%: (1100*17*0,88)*0,90=14810,40 zł. Gdyby kwota wygranej na screenie była poprawna, to pobrany podatek wynosiłby… 11,850641711%. A wreszcie po czwarte – nawet gdyby podatek był obliczony i odjęty poprawnie, chwalenie się tego typu kuponem byłoby głupotą i przyznawaniem się do braku wiedzy – postawienie 10 takich kuponów po 110 zł dałoby 16456 zł wygranej, czyli więcej o 1,600 zł. Takie proste kupony z dużymi wygranymi to typowa zagrywka mająca działać na wyobraźnię typowych hazardzistów, którzy przepalają pieniądze, obstawiając zakłady w taki sposób, który nie dość, że im się matematycznie nie opłaca, to jeszcze sprawia, że nawet jeśli już wygrają, to zbędnie dopłacają dodatkowe 10% podatku. Ale do nich dociera tylko to, że na screenie jest duża kwota, która wydaje się tak prosta do osiągnięcia – wystarczy postawić na dość realny wynik 1:1. To wcale nie jest tak, że ryzykuje się całkowitą utratę 1100 zł (zapewne kwota celowo tak dobrana, aby była jednocześnie prosta, jak i utrudniająca obliczenia, bo nijak przy równym kursie 17.00 i postawionej równej kwocie 1100 zł po odjęciu podatku nie może wyjść kwota z groszami) w zamian za mglistą szansę dużej wygranej, do tego pomniejszoną aż o 22%.
Moja strategia
Informacje opisane powyżej, czyli pamiętanie o podatku powyżej 2280 zł wygranej, oraz wykorzystywanie bonusów, to większość mojej strategii. Cała reszta polega na obstawianiu jak największej liczby kuponów po jak najmniejszej możliwej stawce, np. 2 zł, oraz po jak największym możliwym sumarycznym kursie, który zapewni wysoką wygraną poniżej 2280zł. Wybieram przy tym możliwie jak najbardziej prawdopodobne zdarzenia, o kursie możliwie zbliżonym do minimalnego, tak aby na kuponie „zmieściło” się jak najwięcej zdarzeń, bo każde z nich zwiększa bonus od „tasiemca” 0 kolejne 5%, co jest głównym celem tej strategii. Przy czym w żaden sposób nie próbuję magicznie przewidzieć w szklanej kuli, co się wydarzy, tylko liczę na odrobinę szczęścia, pomnożoną kilkanaście razy 🙂 Jedyną rzeczą, którą się wspieram, jest historia poprzednich meczy danych drużyn i liczba padających w nich goli, czyli ogólnodostępne dane. Najbardziej „pod ręką” są one dostępne w serwisie Superbet, można sprawdzać je od razu, podczas obstawiania. Jeśli dana drużyna często strzela lub puszcza bramki, a średnio w każdym meczu pada np. 3 gole, warto postawić np. zakład na powyżej 1,5 gola w meczu, lub przedział goli 2-5. Z kolei jeśli drużyna mało strzela, ale też mało puszcza, i średnio w meczu pada 1,5 gola, wybieram zakład na poniżej 3,5 goli w meczu, lub przedział goli 1-4. Tylko tyle 🙂 Żadnej magii. Podobnie można robić z liczbą punktów w meczach koszykówki lub goli w piłce ręcznej.

Jak sprawdza się to u mnie?

Aby pokazać rezultaty mojej strategii, chciałem znaleźć wygrane kupony na Superbet, ale nowy system wczytywania kuponów działa kiepsko i przez kilka godzin „zjeżdżania w dół” w historii zakładów (która beznadziejnie wolno się wczytuje) przejechałem jakieś 1800 kuponów i… strona się zawiesiła, a ostatnie duże wygrane miałem dawniej i nie mogę do nich dotrzeć xD Na szczęście niektórymi wygranymi chwaliłem się kolegom na Facebooku, więc mam jakieś screeny w historii Messengera. Przy okazji płynie też stąd pewien wniosek – skoro przez ostatnie 1800 kuponów nie miałem żadnej ciekawej wygranej, takie duże wygrane zdarzają się bardzo rzadko (mi zaledwie 3-4 razy w ciągu 2 lat). Dlatego nie ma tu żadnej magii, a bliżej temu do zwykłej pracy – czy typowy „hazardzista” potrafiłby przepalać całe setki i tysiące złotych, nie dostając żadnej dużej wygranej przez całe miesiące? Co prawda oni przepalają jeszcze więcej kasy xD I wygrywają częściej, ale po znacznie mniejszym kursie, w efekcie wychodząc na minus, a nie plus.
Patrząc na czystą matematykę, jeśli jakiś kupon ma kurs np. 500, to szansa na jego wygranie wynosi 1 do 500 (w rzeczywistości jeszcze mniej, bo bukmacher zaniża kursy). Oznacza to, że statystycznie jeden na 500 tego typu kuponów wygrywa. A jako że jak już nawybiera się dużą liczbę odpowiednich zdarzeń, na co potrzeba dużo czasu, warto postawić kilka takich samych, np. 10. Statystycznie więc, żeby wygrać taką przyjemną wygraną 20 000 zł – 10 kuponów po 2 tys. zł wygranej na każdym, należy postawić około 5000 kuponów – po 2 zł każdy, czyli powiedzmy że należałoby zainwestować ~10 tys. zł, ale pamiętajmy, że warto tu wykorzystywać freebety i bonusy, więc realna kwota „do przepalenia” wynosi 3-6 tys. zł. Brzmi to jednocześnie źle, jak i dobrze. Z jednej strony trzeba się sporo „napracować”, aby coś wygrać, jednak z drugiej – statystycznie jesteśmy na plus, bo inwestujemy około 5 tys. zł, aby wygrywać około 20. Oczywiście, jeśli mamy pecha, „przepalona” kwota wyniesie więcej, np. 8-12 tys., ale jeśli mamy szczęście, może wynosić np. 2-3 tys. Jednak wciąż, dzięki bonusowi od dużej liczby zdarzeń, dokładającemu nam dodatkowe 50-100% kwoty wygranej, jesteśmy w stanie wyjść na plus w długim terminie, a taki jest cel tej strategii. Jeśli chodzi nam jednak o zarobek, tak jak wcześniej napisałem – znacznie pewniejszym, a często lepiej płatnym rozwiązaniem, jest poświęcenie tego czasu na normalną pracę lub podnoszenie kwalifikacji.
Poniżej zamieszczam kilka przykładowych kuponów z Superbet, które udało mi się znaleźć, aby pokazać kilka ciekawszych wygranych uzyskanych z tą strategią, oraz kilka kuponów, które mogły dać mi jeszcze większe, ale zabrakło odrobiny szczęścia. Zauważ, że zawsze wygrana wynosi poniżej 2280 zł, aby nie płacić dodatkowego podatku. Warto też zaznaczyć, że wcześniej minimalny kurs zdarzenia kwalifikowanego do Superbonusu wynosił 1.20, co znacznie ułatwiało obstawianie i dawało większe bonusy. Obecnie wynosi on 1.35, więc co prawda trzeba obstawić mniejszą liczbę zdarzeń, ale są one bardziej ryzykowne, jak i bonus za nie otrzymywany jest mniejszy. Nie zmienia to jednak głównej idei strategii.


Uwagi końcowe
Podsumowując: w momencie gdy wyłączymy emocje, a włączymy chłodne myślenie i kalkulacje, oraz obstawianie zakładów przestanie być rozrywką, a bardziej zbliży się do pracy, mamy znacznie większe szanse, aby wychodzić na tym na plus. Możliwe też, że chroni nas to przed uzależnieniem od hazardu. Ja osobiście nie mam z tym żadnego problemu, może z powodu mojego podejścia, ale słyszy się wiele historii o tym, jak ludzie stracili cały majątek, oddając się hazardowi. Bezwzględnie należy tego unikać, a moim zdaniem, jeśli spadniemy poniżej dwóch swoich miesięcznych wypłat na minus, należy raz na zawsze zaprzestać hazardu, bo przynosi on jedynie straty, które stają się dość istotne dla domowego budżetu. Ja miałem to szczęście, że od samego początku byłem na plusie, dlatego nie miałem problemu z graniem przez kilka-kilkanaście miesięcy bez dużych wygranych, ale jeśli ktoś widzi, że przepalił parę tysięcy złotych bez efektu, mógłby się poddać, nie dając szansy statystyce w długim terminie. W końcu hazardziści chcą szybkich, imponujących wygranych, takich jakie oferują scamerzy i grupki od płatnych typów. Cała treść tego wpisu ma więc na celu jedno hasło: NIE BĄDŹ HAZARDZISTĄ! Tylko idiota podchodzi do gry, w której z założenia ma przegrać, a dokładnie tak wpływają na nią kursy bukmacherów i podatki. I należy zawsze o tym pamiętać. Zwłaszcza, jeśli wpadnie się w uzależnienie i zacznie szkodzić sobie lub bliskim.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis