Każdy z nas doświadczył chyba sytuacji, w której ktoś o niemal zerowej wiedzy w danym obszarze, wypowiada się na dany temat niczym uznany ekspert w tej dziedzinie. Czy to podpity wujek przy świątecznym stole, opowiadający o wpływie zeszłorocznego śniegu na gospodarkę Chin, czy polityk, twierdzący, że dzięki wyższym podatkom ludziom żyje się lepiej, czy płaskoziemca… twierdzący że ziemia jest płaska 🙂 Jak to jest, że aż 70% kierowców twierdzi, że jeździ lepiej niż 70% ogółu kierowców (co jest oczywiście niemożliwe z punktu widzenia matematyki)? Co ich łączy? Niezwykle ciekawe zjawisko psychologiczne, które znamy jako efekt Dunninga-Krugera (albo efekt Krugera-Dunninga 😉 ) – od nazwisk naukowców, którzy zbadali i opisali je jako pierwsi. Ten artykuł przybliży Ci, czym jest to zjawisko, na czym ono polega, oraz gdzie możemy je dostrzec – na bazie różnych przykładów.
Na czym polega efekt Dunninga-Krugera?
Wyjaśnijmy najpierw w skrócie i uproszczeniu, na czym polega ten efekt. Otóż po szeregu badań, naukowcy ci ustalili, iż przypadku umiejętności, które w mniejszym lub większym stopniu może nabyć każdy, osoby o szczególnie niskich zdolnościach w danej dziedzinie:
- nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u siebie;
- nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u innych;
- nie dostrzegają swojego niskiego poziomu zdolności;
- często postrzegają swój poziom zdolności jako wyższy niż u innych (a przynajmniej w „górnej połowie”);
- zauważają i przyznają swój niski poziom umiejętności dopiero wtedy, gdy nabędą większą wiedzę na jej temat, niż miały na początku (dopiero mając większą wiedzę w danym temacie, paradoksalnie stwierdzały, że jest ona mniejsza).
Można ująć to bardzo popularną w Polsce frazą „Nie znam się, to się wypowiem”, oraz „Nie wiem, czego nie wiem” albo „Nie wiem, że nic nie wiem”, jako swoistej opozycji do myśli Sokratesa – „Wiem, że nic nie wiem”, która to z kolei wyrażała wielką skromność i pokorę wobec ogromu wiedzy, jaką kryje wszechświat. Wynika z tego, że osoby o skrajnie niskim poziomie wiedzy mają tendencję do największego jej przecenienia. Działa to jednak również w drugą stronę – osoby z największą wiedzą w danej dziedzinie, najbardziej świadome tego, jak bardzo jest ona rozległa i złożona, mają tendencję do zaniżania swoich kompetencji w danym zakresie. Sprowadza się to do tego, że wszyscy jesteśmy obarczeni błędem poznawczym w zakresie trafnego szacowania naszych zdolności – tym bardziej, im mniej obeznani jesteśmy w danej dziedzinie.
Historia badań
Jak skrajna głupota przyczyniła się do rozwoju nauki?
Historia badań nad tym zjawiskiem rozpoczyna się od … pewnego idioty 🙂 Wiosną 1995 roku w Pittsburgu w USA, McArthur Wheeler dokonał napadu na bank. Zrobił to, gdyż miał jego zdaniem doskonały plan, dzięki któremu miał zostać nie rozpoznany przez kamery, a przez to – bezkarny. Wielce się zdziwił, gdy zaledwie po kilku godzinach od napadu, do jego drzwi zapukała policja, która nie miała żadnego problemu z rozpoznaniem przestępcy. Zatem jak do tego doszło?
McArthur Wheeler do przechytrzenia policji postanowił wykorzystać swoją wiedzę i zdolność dedukcji. Wiedząc, że sok z cytryny rozlany na kartce papieru z czasem znika, stając się „niewidzialny”, a pojawia i staje się widoczny wtedy, gdy zostanie podgrzany, Pan Wheeler stwierdził, że wykorzysta tę jego właściwość do celów napadu. Dla potwierdzenia swojej teorii postanowił wysmarować sobie całą twarz sokiem z cytryny, po czym zrobił zdjęcie polaroidem. Gdy spojrzał na wykonane przez siebie zdjęcie, stwierdził że jego twarz jest całkowicie rozmazana – było to dla niego wystarczającym dowodem na to, iż jego teoria jest prawdziwa, a kamery w banku nie będą w stanie zarejestrować jego twarzy, kiedy pokryje ją sokiem.
Jak pomyślał – tak zrobił. McArthur Wheeler napadł na bank, nie posiadając na twarzy żadnej maski, jedynie sok z cytryny. Kasjerzy (którym groził bronią) posłusznie wydali mu pieniądze, a on opuścił bank, przekonany o swoim geniuszu. Gdy policja przybyła do banku, nie mogła uwierzyć zeznaniom świadków, twierdzących, że napastnik nie miał nawet zakrytej twarzy. Jednakże zeznania te okazały się prawdziwe, gdy funkcjonariusze sprawdzili nagrania z monitoringu zainstalowanego w banku. Wkrótce później nagrania te ukazały się w lokalnych wiadomościach, a godzinę po ich emisji rabuś został zidentyfikowany przez mieszkańców miasta. Gdy policja przybyła, by go aresztować, mężczyzna był bardzo zszokowany – przecież użył soku z cytryny, aby kamery nie były w stanie zarejestrować jego twarzy. Nie mógł uwierzyć, że jego „genialny” plan nie zadziałał, gdyż wydawało mu się, że jest on mądrzejszy od innych. Na szczęście policji i obywateli, a jego nieszczęście – nie był 😉
Ta absurdalnie brzmiąca historia niewiarygodnej wręcz głupoty, połączonej jednocześnie z niezachwianą pewnością siebie, skłoniła dwóch naukowców z Uniwersytetu Cornella (ang. Cornell University), Justina Krugera i Davida Dunninga, do przeprowadzenia badań nad tym zjawiskiem. Co prawda wcześniej nauka zdawała sobie sprawę z istnienia tego typu zjawisk, były również przeprowadzane badania w tym zakresie, lecz dopiero ci dwaj naukowcy przeprowadzili badania naukowe na taką skalę i sformułowali konkretne wnioski, przyczyniające się do rzetelnego opisania tego zjawiska – znanego później jako Efekt Krugera-Dunninga (albo Dunninga-Krugera 🙂 ).
Metodologia badań
Panowie Dunning i Kruger przeprowadzili cztery badania, w których sprawdzali poziom uczestników w czterech dziedzinach. Były to: poczucie humoru, logiczne rozumowanie (badane na 2 sposoby) i gramatyka (angielska). Równolegle z testem, naukowcy prosili uczestników o samodzielne określenie swoich umiejętności w danej dziedzinie, oraz spodziewany przez wynik testu. Następnie konfrontowali rzeczywiste wyniki testów z oczekiwaniami i subiektywną oceną własnych umiejętności uczestników.
Okazało się, że osoby o najniższych wynikach miały zdecydowanie najwyższą rozbieżność pomiędzy oczekiwanym, a rzeczywistym rezultatem. Pomimo iż wypadały one najgorzej, były przekonane, że wypadły bardzo dobrze, a co najmniej uplasowały się w „lepszej” połowie badanych. Co więcej, osoby te nie potrafiły również trafnie ocenić poziomu umiejętności u innych. Z kolei osoby o wybitnie wysokich umiejętnościach w danej dziedzinie miały tendencję do lekkiego zaniżania swoich oczekiwań i realnych możliwości – dlatego też przewidywały one wynik niższy, niż był on w rzeczywistości. Najbardziej dokładnie oceniały swoje umiejętności osoby, które miały wysoki, ale nie najwyższy poziom wiedzy w danej dziedzinie – u nich różnica pomiędzy wynikiem faktycznym, a oczekiwanym, była najmniejsza. Oprócz tego badania wykazały, że osoby poddane treningowi logicznego myślenia były w stanie dużo trafniej określić poprawność swoich odpowiedzi, niż przed treningiem – wraz ze wzrostem ich świadomości (również na temat tego czego nie wiedzą), były w stanie znacznie lepiej określić jak dużo w rzeczywistości wiedzą. Prowadzi to do wniosków wymienionych wcześniej.
Fascynujące i nieintuicyjne wyniki tych badań zainspirowały wielu naukowców do ich kontynuowania i rozwijania, a sami badacze dostali za nie w 2000 roku nagrodę Ig Nobla – humorystycznego odpowiednika nagród Nobla – za prace naukowe, które najpierw śmieszą, a później jednak skłaniają do myślenia.
Efekt Dunninga-Krugera na wykresach
Najczęściej ideę efektu Krugera-Dunninga obrazuje się za pomocą uproszczonego wykresu, który przedstawia się mniej więcej tak:
Zakłada on, iż nie posiadając absolutnie żadnej wiedzy na dany temat, nie jesteśmy w stanie się o nim wypowiadać, ale kiedy tylko wiemy o nim cokolwiek, znacznie rośnie nasza pewność siebie w tej dziedzinie – osiągając czasami absurdalne poziomy, gdyż z racji nieznajomości poziomu złożoności i skomplikowania danego problemu, wydaje się on nam prosty i banalny. Dopiero wraz z głębszym zrozumieniem danej dziedziny zauważamy, że jest on znacznie bardziej skomplikowany, niż początkowo nam się wydawało, oraz dostrzegamy jak wielu rzeczy jeszcze nie wiemy. Prowadzi to do znacznego spadku pewności siebie i oceny własnego poziomu wiedzy, nawet do poziomu niższego, niż jest on w rzeczywistości. Ostatecznie, wraz z gromadzeniem wiedzy i stawaniem się prawdziwymi ekspertami w danej dziedzinie, zyskujemy rosnącą pewność siebie (wynikającą z dowodów i posiadanej wiedzy, a nie – niewiedzy 😛 jesteśmy w stanie lepiej określić jak duży jest zakres wiedzy z danej dziedziny, oraz jak dużą jej część względem całości już posiadamy), lecz wciąż dopuszczamy możliwość, iż nie wiemy absolutnie wszystkiego w danym temacie, zachowując „margines skromności”. Stąd też osoby o najwyższym poziomie wiedzy w danej dziedzinie mają tendencję do zaniżania swoich szacunków – często wynika to z tego, iż rozumieją one dane zagadnienie tak dobrze, iż wydaje im się ono proste – tak proste, że według nich rozumie je pewnie każdy, a zatem nie wyróżniają się aż tak bardzo na tle innych. Ponadto osoby te, będąc świadome jak rozległa jest dana dziedzina i jak wielu rzeczy jeszcze nie wiedzą, zdają sobie sprawę z własnych w niej braków, przez co zaniżają swój wynik. Z kolei dla osób o najniższym poziomie wiedzy dane zagadnienie również wydaje się banalnie proste – ale ze zgoła innych powodów. Osoby te nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele nie wiedzą – dlatego też uważają się one znacznie mądrzejsze od innych, bo wydaje im się, że wiedzą wszystko, w rzeczywistości nie mając pojęcia o danym temacie. Dopiero wraz ze wzrostem wiedzy uświadamiają one sobie swoje braki i to, jak wielu rzeczy nie wiedzą, co w końcu zmniejsza ich pewność siebie.
Drugi, nieco bardziej „realistyczny”, bo poparty badaniami naukowymi wykres, prezentuje w jaki sposób kształtowała się ocena własnych umiejętności i szacowany wynik testu przez osoby, które do niego podchodziły, względem faktycznego wyniku testu.
Co ciekawe, osoby o zdecydowanie najgorszych wynikach, miały tendencję do rażącego przeceniania swoich rzeczywistych umiejętności i oczekiwanego wyniku – rozrzut pomiędzy wynikiem oczekiwanym a faktycznym był największy, podczas gdy osoby o znacznie wyższym poziomie wiedzy były w stanie określić swój poziom umiejętności znacznie precyzyjniej – nieco zaniżając go w przypadku tych najlepszych w danej dziedzinie. Pokazuje to, że nawet osoby z najgorszej, dolnej ćwiartki (25% najgorszych wyników) były święcie przekonane, że należą do górnej, lepszej połowy wyników – plasują się w najlepszych 50% osób z danej dziedziny, nawet gdy należały do 20% najgorszych. Jest to co najmniej zastanawiające 🙂
Co to oznacza dla nas?
Oznacza to dla nas ni mniej ni więcej, a tyle, że każdy z nas dokonuje błędów poznawczych. Niemal każde czteroletnie dziecko, zapytane czy umie śpiewać, odpowie że tak. Z kolei gdy o to samo spytamy np. dziewięciolatków, znaczna część dzieci zaprzeczy. Z czego to wynika – nagle ponad połowa dzieci przestała umieć śpiewać? Czy może raczej po prostu więcej dowiedziały się na temat tego, jak trudne jest śpiewanie oraz jak umiejętność tę postrzega społeczeństwo (a dzięki temu potrafiły trafniej ocenić własne umiejętności)? Im więcej wiemy na różne tematy, oraz im większa jest nasza inteligencja, tym lepiej jesteśmy w stanie określić swój poziom wiedzy w danej dziedzinie – zachować zdrowy rozsądek, aby ani nie przeceniać, ani nie deprecjonować naszych umiejętności. Ma na to wpływ również charakter każdego z nas (większa lub mniejsza skromność, pewność siebie, narcyzm). Ba, może mieć na to wpływ również narodowość, np. często bardzo dumni z siebie i swojego kraju Amerykanie mają większą tendencję do przeceniania się, niż skromni i pracowici Japończycy. Warto wiedzieć jak nasza psychika i nasz charakter wpływają na nasze postrzeganie siebie, oraz brać na to poprawkę. Chociażby po to, aby uniknąć kompromitacji, gdy wypowiemy się na temat, o którym nie mamy zielonego pojęcia 🙂
Jak to wpływa na nasz świat?
Niesie to za sobą wiele implikacji – często niezbyt korzystnych, ale czasami również pozytywnych. W końcu kiedy nie wiemy, jak coś jest trudne i skomplikowane, nie boimy się tego spróbować – np. założyć biznesu, lub podjąć naukę jakiejś dziedziny. Gdybyśmy od początku wiedzieli, jak wiele wyzwań nas czeka, możliwe, że nigdy byśmy nie zaczęli 🙂 Z kolei oczywistą wadą takiego działania ludzkiej psychiki jest to, że często na różne tematy wypowiadają się osoby, które raczej nie powinny tego robić. Bardzo często różnego rodzaju „celebryci” wypowiadają się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia, ale robią to, gdyż po pierwsze – są o to pytane, a więc automatycznie czują się swego rodzaju autorytetem, a po drugie – ich osiągnięcia w innych dziedzinach (np. śpiewaniu czy sporcie) sprawiają, iż czują się one równie zdolne w innych (jak np. nauka). Stąd mamy np. wypowiedzi takich ekspertów od wirusologii i epidemiologii, jak Edyta Górniak. I tu (niezbyt, jak się okazało po napisaniu 😀 ) krótka dygresja na temat retoryki i populizmu 🙂 Znalazłem na YT między innymi taką wypowiedź:
Kilka słów o sztuce retoryki i populizmie
I pomimo iż film z jej wypowiedzią nie zawiera zbytnio szkodliwego przekazu, ba, Pani Edyta brzmi wręcz jak bystra i przekonująca osoba, która ma rację, warto zauważyć kilka kwestii. Zacznijmy od tego, że serwis „Pudelek”, znany rzecz jasna z prac naukowych na temat epidemii, pyta o wirusa… piosenkarkę. Która jak wiemy, poświęciła całe życie nie na śpiewanie i występy, a na pracę naukową w laboratorium badawczym 🙂 Warto w tym miejscu przypomnieć, że Edyta Górniak posiada ledwie niepełne średnie wykształcenie, gdyż porzuciła szkołę, a dokładniej technikum ogrodnicze, będąc w 3 klasie. Po drugie, wypowiedzi Pani Edyty, celowo bądź nie, zawierają pewne elementy manipulacji. Pomimo iż generalnie nie kłamie ani nie mówi nic kompromitującego… to nie mówi też nic konkretnego. Posługuje się truizmami, oczywistymi prawdami, z którymi każdy się zgodzi. Trudno przecież nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że: „ludzie zawsze byli podzieleni”, ale nie sprawia to automatycznie, że zawsze obie grupy ludzi mają rację. To że ludzie dzielą się na tych, którzy twierdzą, że ziemia jest kulą, oraz na tych, którzy zakładają, że ziemia jest płaska, nie sprawia, że obie grupy mają słuszność. Poza truizmami, mamy do czynienia z ogólnymi stwierdzeniami, z którymi może się „zgodzić” i „utożsamić” bardzo szeroka grupa ludzi – pomimo iż każda z tych osób będzie miała na myśli co innego – są to typowe cechy populizmu. Przeanalizujmy kilka fragmentów.
„Mam dużo przemyśleń, niepopularnych, aczkolwiek nie indywidualnych” -> samo stwierdzenie, że coś jest „niepopularne”, nie oznacza automatycznie, że jest słuszne. Również fakt istnienia osób krytykujących daną osobę lub sposób myślenia nie oznacza od razu, że ktoś ma rację, bo „jest niezależny”. To, że część ludzi się z nami zgadza bądź nie zgadza, nie ma żadnego wpływu na to, czy to co mówimy ma sens czy nie. Co innego, kiedy zgadza lub nie zgadza się z nami przytłaczająca większość naukowców specjalizujących się w danej dziedzinie – to oznacza bardzo wiele.
„Podział między ludźmi się nie zmienił. Przez setki lat ludzie byli podzieleni. Temat nie jest błahy” – Jak już napisałem wcześniej, zdania tego typu to truizmy. Stwierdzenie oczywistości, sugerujące, że skoro ma się rację w tej kwestii, to również ma się w innej (do której płynnie przechodzi się chwilę później). Ale to, że ma się rację w stwierdzeniu oczywistego faktu, nie wpływa w żaden sposób na poprawność innej myśli. Przez całe 4 minuty Pani Edyta nie powiedziała NIC, co nie jest oczywistością, a wspominając na końcu o osobach „niepokornych”, które „myślą samodzielnie”, puściła oczko do tych, którym wydaje się, że „myślą samodzielnie” (podobnie jak płaskoziemcy, którzy też myślą samodzielnie 😉 ). Jest to typowy element populizmu, w którym mówienie powszechnie akceptowanych treści i posługiwanie się „ogólnikami” sprawia, że to co mówimy przekonuje bardzo dużą liczbę osób, gdyż każda z nich zgadza się z tym co mówimy (bo są to oczywistości), a w przypadku „ogólników” jest w stanie usłyszeć to, co chce usłyszeć. Przykładowe zdanie w stylu populistycznym to np. „nie ulega wątpliwości to, że sytuacja jest zła i należy coś z nią zrobić” – i każdy się z tym zgodzi, a co „należy zrobić” dopowie już sobie sam. Warto zwracać na to uwagę, zarówno przy wypowiedziach polityków, jak i celebrytów. I o ile politycy często wykorzystują to celowo, celebryci mogą często robić to nieświadomie, a ogólny efekt ich wypowiedzi wynika nie z tego, co mówią, ale w jaki sposób, oraz jaką posiadają indywidualną charyzmę (a często u aktorów i innych gwiazd jest ona wysoka). Zauważmy że Pani Edyta wypowiada się bardzo ładnie, brzmi elokwentnie, ba, nie narzuca nikomu swoich myśli i wspomina o ostrożnym podejściu do tematu. Problem polega jednak na tym, że nie mówi nic konkretnego 😉 I dlatego też nie sposób jest odpowiedzieć na tę wypowiedź lub wskazać w niej błędy w sposób rzeczowy, posługując się nauką, bo nie rozmawiamy tam w ogóle o nauce 🙂 Co innego, gdyby pojawiły się konkrety – np. że szczepionki są złe i szkodliwe. Wtedy dużo łatwiej odpowiedzieć na nie faktami i twardymi danymi, na które nie zadziała żadna sztuczka retoryczna. Zresztą często te błędy i fałszywe informacje są często bardzo mocno wymieszane z truizmami (które są prawdziwe, ale nie wnoszą nic do tematu ani nie wpływają na poprawność reszty przekazu), półprawdami (które okażą się prawdą lub nie, po podaniu szczegółowych warunków) oraz opiniami (do których każdy ma prawo, ale nie powinien uznawać ani przedstawiać ich jako fakty), przez co trudno jest w krótki sposób odpowiadać na całość wypowiedzi, skoro część rzeczy jest oczywistą prawdą, a na część z nich należy odpowiedzieć „to zależy”, a nie da się po prostu odrzucić jako nieprawdę. Warto jednak poczytać o „teoriach” Pani Górniak, aby zobaczyć w jakie absurdy ona wierzy i jakie informacje rozpowszechnia.
EDIT: Warto tutaj wspomnieć o najnowszej teorii Pani Edyty, a mianowicie że… na każdej planecie istnieje życie, a głowy państw ukrywały to przed nami :)) Jeśli ktokolwiek jeszcze wierzył, że ma do czynienia z racjonalnie myślącą osobą, mam nadzieję, że teraz już nie ma żadnych wątpliwości 😉
Naukowiec kontra celebryta
Paradoksalnie, to co w przekonywaniu innych ludzi świetnie wychodzi osobom o niskim poziomie wiedzy (za to z wielką pewnością siebie i charyzmą), znacznie trudniej przychodzi naukowcom, którzy faktycznie posiadają wiedzę w danej dziedzinie. Po pierwsze, w przeciwieństwie do „pseudo znawców”, starają się oni operować jedynie faktami, danymi naukowymi i informacjami, co do których pochodzenia są pewni. Dlatego też często na niektóre pytania naukowcy odpowiadają w sposób „nie jestem na tyle kompetentny, aby wypowiedzieć się w tej kwestii” albo ” musiałbym znaleźć konkretne dane na ten temat”, podczas gdy pseudo-znawca bez problemu odpowie na każde pytanie na bazie swojej „wiedzy”, a często nawet poda „naukowe dane” zasłyszane w dowolnym źródle, np. telewizji lub Internecie, bez potrzeby ich weryfikowania, o ile tylko zgadzają się z jego poglądami. Pozwala to pseudo-znawcom brzmieć pewnie i elokwentnie, podczas gdy naukowcy brzmią tak, jakby nie posiadali pełnej wiedzy w danym temacie (co jest zgodne z prawdą, bo nikt jej nie posiada). Dlatego też nic dziwnego, że do dużej liczby osób o niskim poziomie inteligencji najlepiej docierają osoby, które mówią „po ludzku” i przedstawiają „logiczne” oraz „widoczne gołym okiem” argumenty, zamiast naukowych wywodów. Jedyną, ale kluczową kwestią która stoi po stronie naukowców jest ich tytuł naukowy i autorytet, sugerujący nam, aby zaufać ich wiedzy i doświadczeniu, lecz niestety różnego rodzaju celebryci również mogą posiadać autorytet – ale w swojej dziedzinie. Dlatego też nie ma absolutnie żadnych przeciwskazań, aby w kwestii śpiewania lub występów jako ekspert wypowiadała się Edyta Górniak, a w kwestii grania w piłkę nożną lub treningów Robert Lewandowski, bo w swoich dziedzinach istotnie, są autorytetami. Ale nie oznacza to, że powinniśmy traktować ich równie poważnie w przypadku, gdy wypowiadają się na temat fizyki kwantowej lub ekonomii. I często nie jest to nawet ich wina, że wypowiadają się na tematy, na które nie powinni. To media, często plotkarskie (co samo w sobie świadczy o ich poziomie i rzetelności), często proszą te osoby o ich opinię na różne tematy, stawiając je w roli autorytetu. Zatem różnego rodzaju gwiazdy powinny zachowywać umiar i ostrożność w formułowaniu swoich przekonań (zwłaszcza kiedy mogą być one potencjalnie szkodliwe dla zdrowia lub życia innych), ale to niskiego poziomu media, kierowane przede wszystkim chęcią zysku i zdobywaniem „wyświetleń”, są winne takiego stanu rzeczy. A w tym kontekście należy pamiętać o czymś takim, jak odpowiedzialność społeczna, i mieć ją na uwadze, kiedy przedstawiamy jakieś treści szerokiej publiczności. Niestety dla olbrzymiej większości mediów liczy się jedynie zysk, a najczęściej jest on powiązany wprost proporcjonalnie z liczbą wyświetleń.
Z czego to wynika?
Skąd więc bierze się popularność takim stawiania kogoś w roli autorytetu? Z prostych przyczyn – sympatii i szacunku. Wiele osób w naturalny sposób kojarzy sukces w jednej dziedzinie, np. śpiewaniu czy sporcie z ogólnym „ogarnięciem życiowym” – zakładamy że skoro ta osoba dobrze radzi sobie w życiu, to zapewne wie co robi. I tak, często portale np. biznesowe lubią wspominać o tym, w jakie spółki czy firmy zainwestował Robert Lewandowski – pomimo iż Robert nie zarobił swoich pieniędzy na giełdzie ani inwestowaniu z biznes, a na graniu w piłkę! Podobnie do programów typu „Mam talent” w roli jurorów obsadzani są nie profesjonalni „łowcy talentów”, którzy zajmują się tym zawodowo, a celebryci, którzy są znani, oraz dzięki swojej bogatej osobowości są w stanie w ciekawy sposób wypowiedzieć się na temat każdego z uczestników programu. Również w tym aspekcie celebryci wydają się oni „bliżsi” widzom niż posiadający głęboką wiedzę eksperci, gdyż ich argumenty oraz wypowiedzi są zrozumiałe i łatwe do zaakceptowania. Z kolei widzowie programu „Dragons’ Den – jak zostać milionerem” często mogli mieć problem ze zrozumieniem podejścia profesjonalnych inwestorów i milionerów, gdyż sposób ich myślenia i patrzenia na różne przedsięwzięcia prezentowane w programie nie był im bliski – przeciętny widz nie potrafi myśleć jak milioner i inwestor, a więc w taki sam sposób postrzegać różnych kwestii związanych z biznesem.
Kapitanoza
Warto również wspomnieć o innym zjawisku społecznym, wykorzystywanym np. w reklamach produktów medycznych, które nazywamy – kapitanoza. Ciekawy artykuł na ten temat można znaleźć tutaj, ja jednak ograniczę się do krótkiego wyjaśnienia i wskazania tego, jak ma się ona do omawianego przeze mnie problemu. Kapitanoza w skrócie polega na tym, że często ufamy różnego rodzaju „autorytetom” na podstawie samego założenia, że ktoś jest autorytetem, często bez weryfikacji tego, czy jest tak w rzeczywistości. Z tego powodu w reklamach pasty do zębów czy leków najczęściej prezentują je nam „doktorzy” w białych kitlach, sugerując nam, iż są oni stomatologami lub lekarzami, podczas gdy w rzeczywistości są po prostu aktorami. Z wielu przyczyn, zarówno psychologicznych jak i ewolucyjnych, nasz mózg godzi się na takie „uproszczenie” i nakazuje nam ufać autorytetom, nawet kiedy nie mamy na to realnych dowodów. Z jednej strony ma to znaczenie czysto praktyczne – nie będziemy przecież prosić każdego taksówkarza o pokazanie prawa jazdy, zakładamy że potrafi jeździć, skoro jest taksówkarzem. Często ma to też pozytywne skutki (warto posłuchać się lekarza specjalisty pracującego w szpitalu, bo zakładamy, że nie znalazł się on tam przypadkiem i wie co mówi), ale może przynieść również negatywne – zwłaszcza kiedy jest wykorzystywane w celu uzyskania korzyści. Tych bardziej „ciekawskich” zapraszam do wpisania w Google frazy „udawał lekarza w szpitalu” i przeczytania kilku artykułów 🙂 I znowu, osoby o niższym poziomie wiedzy i edukacji są mniej skłonne do podważania pseudo-autorytetów bez udokumentowanych osiągnięć w danej dziedzinie, albo wręcz paradoksalnie – za autorytety uważają osoby, które mówią „po ludzku”, ich językiem, nie ufając z kolei naukowcom i badaczom (bo oni są opłaceni przez Big Pharmę oraz NASA 🙂 ). Myślę że jedynym rozwiązaniem tego problemu jest rzetelna edukacja i uświadomienie ludziom tego, że nawet nie wiedzą, czego nie wiedzą. Jest to niezwykle istotne zwłaszcza w obecnych czasach, w których każdy ma dostęp do Internetu oraz możliwość wypowiedzenia swojej opinii na każdy temat, nawet kiedy nie powinien. Kiedyś, aby nasza opinia czy teoria dotarła do szerszej grupy ludzi, musiała przejść proces publikacji w książce lub gazecie, co w naturalny sposób ograniczało powszechność „domorosłych ekspertów od wszystkiego”. W obecnych czasach bardzo duży wpływ na ludzi i ich opinie mają „influencerzy” (jak wskazuje sama nazwa: influence – wpływ, więc influencerzy i influencerki to osoby „wpływające na opinię”), których głównym wyznacznikiem jest nie poziom wiedzy lub posiadane tytuły naukowe, lecz liczba wyświetleń i followersów.
Spiskowcy, foliarze, antyszczepionkowcy, płaskoziemcy
Efekt Krugera-Dunninga jest widoczny szczególnie mocno u osób, które najbardziej szczycą się „niezależnym myśleniem”, ufnościa we własną inteligencję oraz spostrzeżenia, a także negowaniem autorytetów naukowych (przy jednoczesnym bezkrytycznym akceptowaniu „internetowych guru” z YouTube’a czy różnych blogów, pomimo braku jakichkolwiek udokumentowanych osiągnięć naukowych tych osób). Osoby te bardzo często w wielu rzeczach dopatrują się „spisku” różnych grup „trzymających władzę”, nawet jeśli nie ma żadnych racjonalnych ani ekonomicznych powodów, dla których grupy te rzekomo miałyby to robić. Zazwyczaj mówią one wtedy o „kontroli” i „władzy nad społeczeństwem”, której oni przeciwstawiają się, dzięki swojemu niezależnemu myśleniu. Bardzo ciekawy artykuł na temat efektu Dunninga-Krugera w kontekście wywoływania autyzmu przez szczepionki (a więc antyszczepionkowców) można znaleźć tutaj.
Po czym poznać idiotę?
Ten nagłówek jest trochę jest na wyrost, gdyż mam na myśli osoby, które po prostu mogą nie mieć (i często nie mają) racji, ale chciałem, żeby był nieco bardziej dosadny 🙂 Właśnie dlatego, że często te osoby wymądrzają się najbardziej, nie tylko nie mając nawet świadomości tego, że są w błędzie, ale wręcz nie dopuszczając w ogóle do myśli takiej możliwości. Zatem po czym możemy poznać, że osoba która wypowiada się na dany temat, w rzeczywistości nie ma pojęcia o czym mówi? Bardzo możliwe, że wypowiada ona takie frazy:
- Przecież to oczywiste że…
- Każdy myślący człowiek powie że…
- Każdy normalny się zgodzi że…
- Nie wiesz o co chodzi? To ja Ci powiem…
- Tego nie powiedzą Ci w telewizji…
- Nie potrzebuję badań naukowych, przecież to widać gołym okiem.
- To wszystko sprawa tych Amerykanów/Ruskich/Chińczyków/Arabów.
- Oni chcą żebyśmy…
- Co wy w tym Internecie wyczytaliście, to trzeba samemu myśleć!
Brzmi znajomo? 🙂 Oczywiście, możliwym jest, że osoba mówiąca zdania tego typu może mieć w jakiejś kwestii rację. Jednak badania naukowe dowodzą, że zazwyczaj olbrzymia pewność siebie w danej dziedzinie, łączy się z bardzo niskim poziomem wiedzy. Zauważmy też, że prawdziwy naukowiec czy specjalista nie powie „to oczywiste że”, albo „to pewne że”, gdyż w naturalny sposób zakładają oni, że mogą czegoś nie wiedzieć, a najczęściej niemal każde stwierdzenie wymaga dodania „to zależy”. Dla przykładu osoba o niskim poziomie wiedzy powie: „To oczywiste, że niebo jest niebieskie. Przecież każdy to widzi!”. Z kolei osoba o nieco wyższym poziomie wiedzy powie już: „Nasze oko odbiera kolor nieba jako niebieski, gdyż światło odbijane przez atmosferę to fala elektromagnetyczna o długości, którą nasz mózg odczytuje jako „niebieski””. Świadomość tego, że widziane przez nas kolory, to światło, czyli fale elektromagnetyczne o określonej długości, to głębsze spojrzenie na to, że „niebo jest niebieskie”. Osoba bez tej wiedzy uzna to za oczywistość, nie zdając sobie sprawy ze złożoności problemu. Komplikacje (i poważniejsze braki w wiedzy) pojawiłyby się dopiero, gdybyśmy spytali taką osobę, dlaczego niebo podczas zachodu słońca jest czerwone, a w nocy – przezroczyste 🙂 Najpewniej usłyszelibyśmy wtedy odpowiedź: „bo tak!”, albo jakąś fascynującą teorię naukową 😉
Każdy z nas jest „głupi” w wielu dziedzinach
Należy pamiętać o tym, że pomimo iż najzabawniejsze i najbardziej absurdalne przypadki efektu Dunninga-Krugera dotyczą osób o niskim poziomie wiedzy, ma on wpływ na nas wszystkich. Każdy, absolutnie każdy, skazany jest na błędy poznawcze, a są one tym większe, im mniejsza jest nasza wiedza na dany temat (oraz wrodzona skromność lub pewność siebie). Warto mieć to na uwadze, zanim następnym razem skomentujemy kiepskie podanie piłkarza lub wypowiemy się z całkowitą pewnością na temat, o którym usłyszeliśmy ledwie kilka informacji w radiu 🙂 Owszem, dyskutowanie na różne tematy niesie dla nas wiele wartości, zarówno edukacyjnych (poznając inne punkty widzenia), emocjonalnych (lubimy mieć rację i czuć się mądrzy) jak i socjalnych (zgadzanie się z kimś, lub nawet nie zgadzanie się, może sprawić że będziemy kogoś lubili lub szanowali bardziej), lecz w oczach osób bardziej doświadczonych w danej dziedzinie możemy wyglądać jak dzieci bawiące się w naukowców 🙂 Dlatego zawsze warto stale dokształcać się i kwestionować swoje własne kompetencje w różnych dziedzinach, aby pewność siebie płynęła nie z pychy i arogancji, a ugruntowanej i wypracowanej z trudem wiedzy. Pozwoli to nam zamienić tytułowe „Nie wiem, ale się wypowiem” na znacznie bardziej rozsądne: „Nie wiem, ale się dowiem” 😉
Polimaty na temat efektu Dunninga-Krugera
Na koniec polecam ciekawy filmik, na którym Radosław Kotarski omawia właśnie ten problem – w dużo bardziej rozrywkowy sposób 😉
Źródła:
Kruger J. and Dunning D. (1999). Unskilled and unaware of it: how difficulties in recognizing one’s own incompetence lead to inflated self-assessments, „Journal of personality and social psychology”, nr 6
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Dunninga-Krugera
https://mfiles.pl/pl/index.php/Efekt_Krugera-Dunninga
Inżynier Budownictwa na PW, Magister E-biznesu na SGH, przedsiębiorca, twórca Czytelni.pl
Z Internetem, copywritingiem i marketingiem jestem związany od 10 lat. Widziałem 90% kwejka i całych mistrzów, więc pracę magisterską napisałem o memach i viralach.
Interesuję się wszystkim, co ciekawe, głównie szeroko pojętym Internetem, finansami, biznesem i ekonomią. Moje hobby to boks i strzelanie z łuku.
Cenię proste i skuteczne rozwiązania. Wyznaję zasadę: „pracuj mądrze, a nie ciężko”, chociaż lubię dbać o jakość. Fascynuje mnie zasada Pareto oraz prawo przyciągania – to taka magia świata rzeczywistego! 🙂
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis